„…witano przebierańca w kożuchu wywróconym kudłami na
wierzch, które to dziwo, mając jeszcze papierową czapę przybraną smreczyną i
wstążeczkami oraz wymachując nie całkiem z pańska wyglądającym toporkiem,
oświadczało:
"Zapust(…) korzystał z najrozmaitszych wcieleń i zmieniał
często swą kompanię. W najdawniejszych czasach cenił towarzystwo żaków, którzy
napraszali się o wszelkie dobra ze spiżarń i piwniczek. Zapustnym dziwotworom należało dać to lub tamto, chcąc ich
znowu kiedyś ujrzeć u siebie. Dawano wszędzie , jak Polska długa i szeroka.
Więc jeszcze na zakończenie …musiał być zawsze ich śpiew na podziękę.
Dzwonki,
dudlenie skrzypek , brzękadła.”
Taki oto ceremoniał
ostatkowy opisuje Józef Szczypka w Kalendarzu Polski.
Wszystkiego słodkiego dla Wszystkich!
Pozdrawiam!